środa, 1 października 2014

dno

Zeszmaciłam się totalnie. We własne urodziny. Nigdy wcześniej nie doprowadziłam się do takiego stanu. To wszystko stało się też przez moje nastawienie. Nie lubię swoich urodzin. Nienawidzę ich. W ten jeden dzień przestałam myśleć, przestałam być sobą. Tylko piłam i piłam. No i umarłam.
Wstydzę się siebie. 
Muszę zmienić moje nastawienie. Nie tylko do urodzin, do swojego życia. Wydaje się to takie mało ważne. Nastawienie. Że niby co ono zmieni? Dużo. Nawet bardzo. Czeka mnie baaaardzo długa nauka, żeby nauczyć się doceniać to co mam.
Cóż teraz zrobić. Staram się zapomnieć o tamtym dniu. 
   Dziwnie się czuję. Taka jak we śnie, taka...obca. Tak jak się czułam przed wyjazdem do ośrodka. I co tutaj jest lepsze? Trochę bardziej siebie akceptować i ledwo żyć, czy żyć, lecz siebie nienawidzić?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz