środa, 1 października 2014

dno

Zeszmaciłam się totalnie. We własne urodziny. Nigdy wcześniej nie doprowadziłam się do takiego stanu. To wszystko stało się też przez moje nastawienie. Nie lubię swoich urodzin. Nienawidzę ich. W ten jeden dzień przestałam myśleć, przestałam być sobą. Tylko piłam i piłam. No i umarłam.
Wstydzę się siebie. 
Muszę zmienić moje nastawienie. Nie tylko do urodzin, do swojego życia. Wydaje się to takie mało ważne. Nastawienie. Że niby co ono zmieni? Dużo. Nawet bardzo. Czeka mnie baaaardzo długa nauka, żeby nauczyć się doceniać to co mam.
Cóż teraz zrobić. Staram się zapomnieć o tamtym dniu. 
   Dziwnie się czuję. Taka jak we śnie, taka...obca. Tak jak się czułam przed wyjazdem do ośrodka. I co tutaj jest lepsze? Trochę bardziej siebie akceptować i ledwo żyć, czy żyć, lecz siebie nienawidzić?

niedziela, 10 sierpnia 2014

.

Totalne rozjebanie.
Udaję,że jest dobrze. Że niby daję radę i jestem silna.
Nie,nie jestem. Zasypiam z nią i się z nią budzę. Stała się moją kochanką, której nigdy się nie pozbędę, bo ana nigdy nie opuszcza swoich przyjaciółek. Czasami na chwilę odwraca głowę i udaje,że nic nie widzi,ale zawsze do nas wraca. To jest dopiero miłość.

czwartek, 26 czerwca 2014

.

Jestem tym zmęczona. Chciałabym tak po prostu o tym nie myśleć, cieszyć się w końcu życiem, chwilą... Nie zastanawiać się ile tego mam w sobie, jak długo będzie mi to zalegało, jak bardzo jest to tłuste, jak bardzo to mnie ogranicza i jak bardzo mnie to uzależnia.
Chciałabym czuć się wolna, chciałabym pojechać gdziekolwiek na wakacje, chciałabym z tego wyrosnąć.

poniedziałek, 19 maja 2014

Obiecywałam sobie,że będę tutaj pisała. Żeby móc się "wygadać". Nie wiem komu. Może po prostu... Bez sensu,szkoda pisania. 
Na ten moment jest...Ciężko. Uciekam od szczęścia,żeby pławić się w luksusowym smutku. Po czym znowu tęsknię za tymi marnymi,szczęśliwymi chwilami... Szukam pomocy. 



ed






polub mnie

piątek, 21 lutego 2014

Cosmo

Pojawia się słońce w domu, w sercu, w życiu. Zostałam "babcią" ;)

Mam nadzieję, że wszystko zacznie się jakoś układać. Może w końcu wyleczę swoją chorą głowę.